Choć nie jestem mistrzem gotowania ani pieczenia, postanowiłam wczoraj upiec ciasto wg przepisu Trufli. Wyszło tak:
Chciało mi się czegoś czekoladowego i słodkiego na te coraz bardziej szare dni….
A teraz z racji tego, że mam chwilę wytchnienia, bo moje dzieciaczki grzecznie śpią: jem pyszne ciasto, popijam gorącą kawą i czytam wrześniowe "Zwierciadło".
Błoga chwilo trwaj :-o
Mniam! Został jakiś kawałek? Możemy podjechać na kawę ;)
OdpowiedzUsuńZapraszamy ;-) Osłodzimy Olkowi złe samopoczucie...
OdpowiedzUsuńno ja chcę lata jeszcze!
OdpowiedzUsuńdeszcz mnie przygnębia :(
kocham słońce!
Dzięki. Przydałoby się, naprawdę.
OdpowiedzUsuńDzisiaj lekarka straszyła nas szpitalem. Od piątku, gdy tylko przestaje działać nurofen, gorączka skacze Młodemu i powyżej 40 st. Jeśli do środy nic się nie zmieni czeka nas morfologia itp., bo nie wiadomo skąd się bierze tak wysoka temp. (to jednak nie zęby).
:(
Trzymamy kciuki, żeby wszystko dobrze się skonczyło.
OdpowiedzUsuńmagdalena (ellemo) - cóż zrobić :-) Może wyprawa w gorące kraje?
OdpowiedzUsuń:) wygląda ślicznie :) wielu takich chwil Ci życzę!!! Mniam!
OdpowiedzUsuńa moja Jagna chciała dzisiaj spać z tą tablicą. Heh ... jakoś jej wyperswadowałam, żeby tak nie było. Poskakała i zasnęła :)
OdpowiedzUsuńMmm... Ciasto wygląda bardzo apetycznie! Ślinka leci :)) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńPiję teraz kawę, chętnie bym się zaopiekowała takim ciastem;)
OdpowiedzUsuńBardzo smacznie to wygląda:)
Ja wczoraj w nocy (a właściwie jeszcze dziś, bo skończyłam o 1.40) też słodkości piekłam: pierniczki i drożdżówki - wyszły pyszne, a to rzeczywiście dobry sposób na deszczową pogodę.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Mmmmmmm! Czekoladowo-gruszkowe to moje ulubione. Wygląda wspaniale.
OdpowiedzUsuńZapraszam do zapoznania się ze stroną:
OdpowiedzUsuńhttp://www.juraparkbaltow.pl/
I relacja innej blogerki (też z Warszawy):
http://bajanama.blogspot.com/2010/06/dinozaury-porcealna-i-powodz.html
Ogólnie fajnie. Można tam spędzić śmiało cały dzień. Tylko moje dzieci to najchętniej siedziałyby na placu zabaw. Starsze dzieci zapamiętałyby napewno więcej z takiego wypadu.
oj, nie nie nie! po stokroć NIE! rękawiczkom we wrześniu! jejku ... gggrrrr ... jak najpóźniej! :( okropności :(
OdpowiedzUsuńMała Mi, blogdzieci, MamaBlog.pl, Małgorzato - dzięki dziewczyny :-)
OdpowiedzUsuńMargaretka3 - oj ja chyba do 1.40 nie piekłabym, chętniej przeczytałabym jakąś książkę :-))
Modlishka - dzięki za info, ja mam narazie małe dzieci, a więc póki co chyba poczekamy jak będą strasi, może za rok :-)
Ellemo - u Nas tablica nie była aż takim hitem :-( Ale obecnie przynajmniej raz dziennie jej używamy :-o Wiem, straszne - rękawiczki we wrześniu, ale po prostu wymiękam :-o