28 czerwca 2013

Co robimy gdy chorujemy?

Zacznę od tego, że zabawy wymyślają sobie dzieci same. Matka tylko czasem towarzyszy (rzadko coś wymyśli) i strzeli co jakiś czas fotkę :-) 

Oskar i ciastolina :-)


Pieguski z Kacperkiem:

Tu nie mogło mnie zabraknąć ;-) Choć pomysłodawcą był Kacper.

To ułożyłam ja :-)
A to ułożył Kacperek ;-)

Piramidy

Urodzinowe serce dla taty od Kacperka :-)

I urodzinowy dinozaur dla taty od Oskarka :-)

Oskarek czyta mamie :-)

Powiem Wam mam dość momentami, Kacper i Oskar zrobili się bardzo absorbujący, a do tego dochodzi mały Wiktorek. Często do godziny 15.00 nie mogę znaleźć czasu aby spokojnie usiąść i odsapnąć. Od bladego świtu coś się dzieje, dzieciaki czegoś potrzebują ode mnie właśnie w tej chwili, jak nie Kacper to Oskar, jak nie Oskar to Wiktor. I tak w kółko. A tu trzeba jeszcze coś ugotować i pranie zrobić, o ogarnięciu mieszkania nie wspomnę. Po mieszkaniu poruszamy się slalomem, wszędzie leżą zabawki i jest ogólny syf. Ale wiecie co, nie rusza mnie już to ;-)

Cały czerwiec nie było nas w przedszkolu, odebrałam książki chłopaków i teraz nadrabiamy zaległości ;-))

Kacper magikiem :-)


Kacper buduje miasto :-)


Wiecie co najbardziej mnie dobija? Zamknięcie w domu. Zdarzyło się w poniedziałek, że musieliśmy podjechać do lekarza, potem podejść do sklepu i jakoś od razu lepiej mi było. Teoretycznie możemy już wychodzić na spacery, ale w praktyce różnie to wygląda. Z jednej strony wiem, że wyjście dobrze zrobiłoby nam wszystkim, a z drugiej strony po prostu nie che mi się...zbierać całej trójki i jeszcze siebie ;-) Poza tym Oskarek dostał jakiejś dziwnej infekcji, non stop leje mu się z nosa. Non stop wycieram mu gile, dosłownie non stop. Czegoś takiego jeszcze nie mieliśmy. Od tych gili ma cały czerwony nos i pół twarzy ;-) Widać, że jest chory, choć czuje się w miarę dobrze. Do tego jeszcze zimno się zrobiło i pochmurno. Ehhh...

Wieczorami padam na twarz... I aż z tego zmęczenia dostaję czasem "głupawki". Żeby nie było tak całkiem depresyjnie ;-)

P.S.1. A choroby wciąż nie mogą się od nas odczepić. Po ospie przyszedł czas na anginę u Kacperka, infekcję bakteryjną u Oskarka i zapalenie spojówek u Wiktorka. A i zapominiałam jeszcze dodać, że mąż ma anginę ropną. Dzieciom się nie dziwię, bo po ospie obniżoną odporność mają, ale mąż... ;-)

P.S. 2. Żeby trochę odreagować chciałam zacząć biegać wieczorem, nawet kupiłam buty do biegania. A tu Wiki postanowił urządzać sobie z nami "imprezy" do 23.00. Masz Ci los ;-)

Wspomóżcie umęczoną Matkę dobrym słowem ;-) Proszę :-)

9 czerwca 2013

Miesiąc piąty

Wiki przesiadł się do spacerówki i wydaje się, że jest z tego powodu bardzo szczęśliwy. Pozwala mu to  w pełni obserwować otaczający go świat :-)

Jest bardzo wrażliwy na różne dźwięki. W związku z tym często mu śpiewam i puszczam muzykę. Często także uspokajam go śpiewaniem gdy płacze. Zaczął też bardzo ładnie głużyć, że tak się fachowo wyrażę ;-) W definicji głużenia czytam, że nie pełni ono funkcji komunikacyjnej - coś tu jest nie tak bo u nas ewidentnie służy. Gdybyście widzieli jak Wiki przebiera nóżkami i rączkami intensywnie przy tym głużąc i wpatrując się w tatę, gdy ten wraca z pracy :-)

Bardzo zwraca uwagę na kolorowe nadruki na koszulkach starszych braci i męża. Usilnie próbuje je złapać. Generalnie wszystko chce chwytać, dotykać, łapać aby to zjeść ;-) Wszystko ale to wszystko ląduje w buzi :-)


Gdy się nad nim pochylę od razu wyciąga rączki w moją stronę i dotyka mojej twarzy. Cudowne uczucie :-) Robi to z niesamowitym zainteresowaniem i uśmiechem na twarzy szczególnie gdy zaczynam do niego coś mówić lub gdy wydaję różne dźwięki ;-)


Często przyjmuje pozycję do raczkowania, przygotowując się w ten sposób do siedzenia, a potem do raczkowania. Momentami obawiam się czy to nie za szybko przebiega, no ale chyba nic nie zatrzyma jego pędzącego rozwoju przy tylu bodźcach dostarczanych przez starszych braci :-)


Dosięgnął już rączkami własnych stópek, nawet jeden raz udało mu się skonsumować duży palec u stópki :-) Choć nie robi tego często, bo cały czas preferuje leżenie na brzuchu, gdy tylko położę go na plecach momentalnie przekręca się na brzuch :-)


Mamy za sobą pierwszą próbę jedzenia czegoś innego niż moje mleko. Było to starte jabłuszko. Ale póki co bez jakichś zachwytów. Bardziej smakuje niż zjada. Większość zawartości łyżeczki wypluwa. Dlatego nic na siłę, powoli próbujemy, ale bez spinania się. Wszędzie czytam, że do 6 miesiąca życia dziecka mleko matki jest dla dziecka wystarczające.

W szóstym miesiącu spróbuję podać mu trochę kaszy mannej (jako źródło glutenu), a w siódmym miesiącu poeksperymentujemy z różnymi warzywkami. Fajnym źródłem wiedzy na temat żywienia niemowląt jest dla mnie Hafija i jej blog :-)

P.S. Dopiero dziś skojarzyłam, że Wiktorek urodził się 9 dnia miesiąca, a my z kolei mamy rocznicę ślubu 9 dnia miesiąca :-) Do tego uświadomiliśmy sobie dzisiaj, że znamy się już 10 lat :-) Bywa różnie jak to w życiu, a obecnie mamy bardzo mało czasu tylko dla siebie. Marzy nam się chociażby wspólne wyjście do kina :-)

5 czerwca 2013

Ospa opanowała nasz dom :-(

Oskar już zdrowieje, ale teraz choroba dopadła Kacperka i Wikiego :-( Nie wiem jak ja przeżyję to uziemienie przez kolejne dwa tygodnie :-( Jedyna pozytywna strona całej sprawy jest taka, że przynajmniej będziemy mieli ospę z głowy :-) Trzymajcie kciuki żebym jakoś to przetrwała no i dzieci też ;-)

Przygotowania do teatrzyku z psem i kotem w roli głównej, a także ze słoniem ;-)


W poniedziałek Kacper był jeszcze zdrowy, a Oskar już końcówka choroby. Wypuściłam całe towarzystwo na balkon ;-) Była wielka ulewa, która zalała nam cały balkon i było sporo wody, w której można było poszaleć, pobawić się kropelkami :-)


Muszę zadbać o nasz balkon - ewidentnie :-) Tylko kiedy? Oto jest pytanie.

P.S.  Z racji tego, że jestem Matką I Kwartału, muszę bardzo przypilnować swoich spraw w ZUS-ie. Żeby niczego nie przegapić :-o Bo oczywiście przepisy są mega skomplikowane. Generalnie każda kobieta która urodziła dziecko przed 17 marca ma inną sytuację: czas trwania urlopu macierzyńskiego, dodatkowego urlopu macierzyńskiego i urlopu rodzicielskiego. Trzeba w odpowiednim czasie złożyć wszystkie dokumenty. Obłęd, żeby się w tym wszystkim połapać. No ale nie narzekam najważniejsze, że udało się wywalczyć roczne urlopy rodzicielskie dla całego rocznika 2013.

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails