30 sierpnia 2011

Kreta

Ta Kreta do końca nie była w planach. Ale z racji wolnego czasu i dostępu do wolnej gotówki postanowiliśmy uciec od polskiego lata. I wiecie co opłaciło się. Dawno tak nie wypoczęłam. Potrzebne było mi to słońce, dużo słońca. Urlop był bardzo stacjonarny, tak naprawdę całe dwa tygodnie spędziliśmy bądź na basenie, bądź na plaży. Nie ruszyliśmy się praktycznie poza hotel i jego najbliższe otoczenie :D Ale taki wypoczynek też czasem jest potrzebny :-))

Widok z naszego okna, prawda że przyjemy? :-)

Basenowo:-)

Plażowo :-)


Czasem zahaczaliśmy o plac zabaw :-) I o bar, w którym Kacper sam zamawiał sobie soczek -  ciekawe jak człowiek jeżeli tylko chce potrafi dogadać się z drugim człowiekiem nawet gdy nie zna języka tego drugiego, tylko swój własny :-) Poza tym słownictwo Kacperka bardzo wzbogaciło się na tym wyjeździe - głównie o różnego rodzaju czasowniki :-o 


Dwaj Muszkieterowie maszerują na obiad :D


Cykada. W pierwszy dzień bardzo przeszkadzały nam dźwięki wydawane przez te owady - a to z racji zmęczenia i niewyspania po całonocnej podróży. Na drugi dzień szybko zapomnieliśmy o cykaniu cykad choć dźwięki były na tyle głośne i intensywne, że zwracały czasem uwagę. Dało się także zauważyć pewne wyciszenie cykania około godziny 14.00-15.00 :-)


Czas na kilka widoczków :-)

Na Krecie zastała nas pełnia księżyca. Złapałam na tym zdjęciu tylko jego poświatę :-)

Udało mi się nadrobić troszkę lektury, skończyłam czytać trzy książki, które wciąż były w zawieszeniu. Nijak nie mogłam ich skończyć. Jedna z nich to "Bezsenność w Tokio" Marcina Bruczkowskiego - czytałam o kulturze japońskiej, zwyczajach japońskich przebywając na Krecie ;-)) Jakoś tak wyszło :P
Książkę polecam osobom, które planują odwiedzić Japonię. Choć autor książki opisuje swoje życie w Japonii na przełomie lat 80-tych i 90-tych to z pewnością większość rzeczy pozostała bez zmian. 
Wiecie, że w Japonii jest lewostronny ruch, bo ja nie wiedziałam :-o Albo jeżeli idziesz do lekarza to lekarz przepisuje Ci lekarstwa, które dostajesz już w przychodni, ale nie informuje cię na co chorujesz. Nietaktem jest dopytywanie, dla japońskiego lekarza oznacza to podważenie jego kompetencji. Ciekawe co?

6 sierpnia 2011

Kajaki story i polskie morze :-)

Dwa posty wcześniej pisałam o tym, że wybieramy się na 5 dniowy urlop. Już dawno jesteśmy po tym urlopie :D Piszę tego posta - relację już chyba ponad 2 tygodnie :-P Zatem od początku...

Znajomy zaproponował nam wypad na kajaki z dziećmi :-) Początkowo podchodziliśmy do tego z rezerwą, nasuwało się tysiące pytań i wątpliwości. Nie wszystkie nasze wątpliwości zostały rozwiane, pomimo to zdecydowaliśmy się pojechać. Ostatecznie znajomy przekonał nas tym, że w każdej chwili będziemy mogli przerwać spływ i wrócić do domu.
Cała nasza kajakowa drużyna liczyła 6 rodzin z dziećmi w wieku od roku do 7 lat. Pływaliśmy czółnami czyli trochę szerszymi i dłuższymi łodziami niż kajak, gdzie bez problemu mogła pomieścić się 4-osobowa rodzina, a wśród nas była nawet rodzina 5-osobowa i też dali radę :-) Pływaliśmy na Kaszubach na spokojnych wodach :-)

Choć wyprawa miała trwać 5 dni jednak pakowanie wcale nie było takie proste. Trzeba było pomyśleć o wielu sprawach :-o Ale udało się :-) 


Po niemałym pobłądzeniu w końcu udało nam się dojechać do stacji wypadowej :-)


Pierwszy dzień w kajaku - zaczynamy naszą przygodę :-)


A tak wyglądał jeden z naszych biwaków :-)


Dzieci w kajaku radziły sobie tak:


A czas poza kajakiem dzieciaki spędzały tak:


Na koniec kajakowej opowieści troszkę kaszubskich krajobrazów:


To był naprawdę niezapomniany czas :-))) Choć było trochę męcząco, mąż namachał się wiosłem za wszystkie czasy, z braku dostępu do prysznica kąpaliśmy się w rzece, pogryzły nas troszkę komary, ale był to wspaniały czas :-) Czas bliskiego kontaktu z naturą, bez komórki i internetu. Bezcenny.


Z racji tego, że nad morze było bardzo niedaleko postanowiliśmy przedłużyć urlop o 3 dni spędzając go właśnie nad Bałtykiem. Przez cały pierwszy dzień padał deszcz co nie było w sumie takie złe, bo wszyscy zgodnie odsypialiśmy wyprawę kajakową :-) Drugą przyjemnością po spaniu tego dnia było jedzenie gofrów z bitą śmietaną i owocami :-)

Za to drugi dzień przywitał nas słońcem i ruszyliśmy na plażę :


W drodze powrotnej do domu wpadliśmy do Gdyńskiego Akwarium:


Starszy synek przywiózł znad morza nowe słowo: "statek" bądź "tatek". Podróże jednak kształcą :-))


P.S.1. Przed nami kolejny wakacyjny wyjazd tym razem do Grecji. Uciekamy jak najdalej od tego naszego "cudownego" polskiego lata :-o
P.S.2. Trochę przydługawy ten wpis, zdaję sobie sprawę :-P

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails