7 marca 2014

Chorowanie i ...... szkoła

Zaczęło się w połowie stycznia i ciągnęło do połowy lutego. Cztery tygodnie w domu, a miałam takieee plany... Czego to ja miałam nie zrobić i czego nie załatwić gdy chłopcy będą w przedszkolu, a Wiki będzie spał. A tu nici... ;-) Przez pierwszy tydzień było ciężko chłopcy rozdrażnieni, bo chorzy, nie było chwili wytchnienia dla mnie. Mamo to, mamo tamto, Wiki marudzący non stop na moich rękach... Ech... I rozpiska leków dla trójki dzieciaków, co dla kogo o której godzinie, bez takiego planu ani rusz :-o


Potem było już trochę lepiej i musieliśmy się czymś zająć żeby jakoś urozmaicić sobie ten czas w domowych pieleszach. Była zabawa masą solną i konstruowanie zabawki znanej od niepamiętnych czasów - kulka w labiryncie :-))


Było trochę prac manualnych: rysowania, składania, klejenia, malowania, wycinania.


Zdarzyło się też eksperymentowanie, zabawa kolejką, zabawa plasteliną, pieczenie muffinek, koncertowanie.


Dodatkowo nagrywaliśmy filmy: o Najlepszym Bejsboliście, Pokaz tańca i wiele innych :-)) Było też kilka przedstawień m.in. o klaunie Śmieszołku i o Królu, Królowej (Królową byłam oczywiście ja ;-) i Rycerzu :-) Także działo się :-) Choć były też momenty, że wszyscy chodziliśmy niemal po ścianach ;-))

Tymczasem zbliża się wielkimi krokami rekrutacja do szkół. Kacper kończy już swoją przygodę z przedszkolem, a zaczyna ze szkołą. Z racji tego, że Kacper jest z drugiej połowy roku 2008 może pójść do oddziału przedszkolnego w szkole (a'la zerówka) lub do 1 klasy. Przed nami trudny wybór: już w marcu musimy wybrać czy 1 klasa czy zerówka, a przecież dziecko pójdzie do szkoły dopiero we wrześniu i do tego czasu może się zmienić.
W sobotę wybieramy się na lekcję próbną do Szkoły Waldorfskiej - dlaczego taki pomysł? O waldorfskich szkołach  dowiedziałam się od znajomej, która jest dyrektorką jednej z nich i co nieco usłyszałam od niej w jaki sposób uczy się w takiej szkole. Najbardziej przemawia do mnie to, że uczy się w niej w taki sposób, by zaciekawić dziecko, by zrozumiało otaczający świat, a nie tylko zapamiętało informacje. Stawia się na indywidualne podejście do dziecka, samodzielność w poszukiwaniu wiedzy, dociekliwość w zgłębianiu problemów. Mój Kacperek bardziej uczy się poprzez doświadczanie, eksplorowanie. Nie zapomnę gdy uczyłam go kolorów (pokazując mu klocki w różnych kolorach lub w książeczce) gdy był mniejszy, a on za nic nie mógł się ich nauczyć. Podejrzewałam go już nawet o daltonizm ;-) Ale w pewnym momencie po prostu sam z siebie zaczął je rozpoznawać używając ich po prostu w życiu, choć wiadomo samych nazw kolorów nauczył się ode mnie :-) Dodatkowo wiem, że dla Kacperka lepsze są mniejsze grupy niż 25-30 dzieci, a taką może zapewnić chyba tylko szkoła prywatna/społeczna albo klasa integracyjna w szkole publicznej. 

Rozważałam też szkołę Montessori, ale ceny takiej szkoły w Warszawie nie są małe. Wydaje mi się, że dla Kacperka każda alternatywna metoda nauczania będzie lepsza niż ta tradycyjna w szkole publicznej. Choć wiem też, że młodsi nauczyciele, a przede wszystkim nauczyciele z powołaniem i pasją nawet w publicznej szkole uczą dzieci ciekawie i wykorzystując różne metody, a nie tylko siedzenie w ławce i wkuwanie ;-) Tylko trzeba mieć dużo szczęścia żeby na takiego nauczyciela trafić  :-o

W przyszłym tygodniu wybieramy się właśnie na dni otwarte do szkół publicznych. Będziemy pilnie przyglądać się nauczycielom ;-) Szczególnie ja :-))

21 komentarzy:

  1. Coś wiem o chorowaniu, bo u nas sztafeta trwa od początku roku, a oni cały czas się naprzemiennie zarażają i końca nie widać.
    Dużo zdrówka życzę i oczywiście trafnego wyboru szkoły:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam głęboką nadzieję, że u nas to już co najmniej do kolejnej jesieni będzie spokój z chorowaniem. Obym się nie przeliczyła ;-)
      Dziękuję i dla Was też dużo zdrowia :-)

      Usuń
  2. U nas też szpital w domu od stycznia się ciągnie... :(
    Natek idzie również we wrześniu do szkoły. Teraz chodzi do Montessori. Tu w Irlandii to właściwie jedyna forma przedszkolnej zerówki. I muszę powiedzieć, że jest super!
    W Galway otwierają teraz szkołę tak zwaną Waldorfską metodą Steinera. Są co do tego pewne kontrowersje bo filozofia Stenera, na której opierają się szkoły walforfskie jest podobno w jakiś tam sposób związana z okultyzmem. Ale nie wiem jak to tam jest naprawdę, bo się tym szczególnie nie interesowałam. Ja tam wolę naszą lokalną szkołę publiczną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natek też jako sześciolatek idzie do szkoły?
      Dokładnie nie wgłębiałam się w filozofię Steinera, ale spotkałam się z podobnymi opiniami środowisk katolickich na temat szkół Waldorfskich. Ja do tego podchodzę jako do alternatywnej, ciekawszej formy nauki. Poza tym w Polsce takie szkoły działają za zgodą Ministerstwa Edukacji i muszą realizować program taki jak szkoły publiczne, a więc zakładam, że generalnie są ok.
      Ja też nie mam nic przeciwko szkołom publicznym, no prawie nic :-) Chodzi o to, że już od przyszłego roku sześciolatki muszą iść do 1 klasy i realizują ten sam program co dawni siedmiolatkowie w 1 klasie. I tu jest problem. Zamiast najpierw dostosować program dla dzieci sześcioletnich i przygotować nauczycieli do pracy z nimi to w PL pierwsze co się robi to wprowadza się przepis, że 6-latki idą do szkoły, ale nic za tym nie idzie. Długo by pisać... Na szczęście przy Kacperku mam jeszcze wybór czy zerówka czy 1 klasa, ale Oskarek będzie musiał iść od przyszłego roku szkolnego jako sześciolatek do 1 klasy.

      Usuń
    2. Tu dzieci idą w wieku 4 lub 5 lat. Natek będzie miał 4 i pół :)

      Usuń
  3. Zazdroszczę weny twórczej, ze mnie opadła jakiś czas temu kompletnie.
    Zdrowia i udanych poszukiwań!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dzieci bardziej tą wenę twórczą prezentowały :-))
      Dziękuję :-)

      Usuń
  4. Twój Kacperek przypomina trochę wojtka. Co prawda w dopiero zaczął swoją karierę w przedszkolu:) wiele sie moze jeszcze zmienić ,ale podejrzewam,ze tez będziemy musieli porozgladac sie za inna szkoła niż tradycyjna. Mały nie usiedzi nawet 5 min na pupie.uczy sie tylko działając i tworząc. Nawet proste wierszyki łapie w mig,jesli jednocześnie recytując pokazujemy. Inaczej zwyczajnie sie rozprasza.podczas chorowania prawdziwa mordęgą jest spowolnienie go,biega z wysoka temp,co jeszcze bardziej ja podnosi.nic nie jest w stanie zmniejszyć jego energii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Kacperek akurat gdy ma wysoką gorączkę to dużo śpi i potem przez 1 dzień jest jak do rany przyłóż ;-)) Ale w kolejne dni choroby jak już gorączka spadnie zaczyna dokazywać.
      Mój Kacperek ma problemy z integracją sensoryczną (diagnozowaliśmy to) i szczególnie pod tym względem boję się jak to będzie w takiej zwykłej publicznej szkole. Chociaż dziś Pani psycholog z pewnej szkoły pocieszyła mnie, że ma obecnie kilka dzieci z zburzeniami integracji sensorycznej i dobrze sobie radzą w szkole. Rozglądam się za szkołą publiczną, ale taką mniejszą, kameralną.

      Usuń
  5. zdrowia, zdrowia i jeszcze raz zdrowia
    PS świetne te Wasze prace :*jest co podziwiać!

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój blog to jedna wielka inspiracja do spędzania wolnego czasu z dziećmi. Chociaż moje to jeszcze maluszki, zapamiętam pomysły na później. Pozdrawiam i chłopakom dużo zdrowia życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem coś tam uda się podziałać twórczo :-)) Dziękujemy :-)

      Usuń
  7. Ależ z Ciebie kreatywna mama :-) zdrówka zatem i wiosny niosącej pogodę, uśmiech i słońce, za oknem i w sercu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporo pomysłów wyszło od chłopaków, ja natomiast dzielnie towarzyszyłam :-)) O tak wiosna dodaje energii, a słońce wiosenne mam nadzieję da zdrowie :-))

      Usuń
  8. Dag ale się twórczo bawiliście. Mnie przy takich zabawach męczą już jęki, że coś nie wychodzi, bo młodsze, chcą tak ładnie jak starsze:) albo starsza jęczy, że młodsze po niej papugują ;)
    Co do szkoły wierzę jaki mętlik masz w głowie. Sama jako nauczyciel tkwię w tym systemie i tak strasznie się męczę będąc rodzicem. Jeżeli stać na prywatną, chyba wybrałabym taką opcję, chociażby ze względu zapewnienia ciekawych zajęć poza lekcyjnych, które przy trójce ciężko zapewnić samemu.Też znam opinie i funkcjonowanie niektórych prywatnych szkół, czasem nie tak bardzo one różnią się od stylu prowadzenia zajęć lekcji od tych w szkołach państwowych.Warto w tej kwestii zrobić wywiad wśród rodziców.
    Zdrówka Wam życzę. Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Kacperek czasem denerwuje się gdy mu coś nie wychodzi, a Wiki z kolei ma fazę "niszczenia" prac chłopców. Ale póki co odpukać jakoś udaje mi się nad sytuacją zapanować :-))
      Odwiedziliśmy już kilka szkół publicznych i zauważyłam, że każda ze szkół trochę inaczej się organizuje, jedna lepiej druga gorzej. Wydaje mi się, że najważniejsi są ludzie, którzy pracują w szkole. Jeżeli nauczyciele lubią dzieci i chcą dla nich jak najlepiej to w takiej szkole panuje dobra i przyjazna atmosfera. Ja muszę patrzeć na szkoły trochę pod kątem tego gdzie Kacperkowi będzie najlepiej jako dziecku z zaburzeniami integracji sensorycznej.
      Niby stać, ale jak pomyślę sobie że przez co najmniej 6 lat będę musiała płacić co miesiąc niemałe czesne, to już nie jestem taka pewna ;-) Poza tym co z pozostałą dwójką :-o A przecież w życiu różnie bywa, raz pod wozem raz nad wozem... I może te pieniądze wolałabym odłożyć dla nich na studia za granicą na przykład.
      Mam znajomą, której trójka dzieci do klas 1-3 chodziła do publicznych szkół, a dalej do prywatnych. To też jakieś rozwiązanie.
      Dziękuję :-) Buziaki :*

      Usuń
  9. Zabawy jak z mojego dzieciństwa :) a już się martwiłam, że dzieci teraz to tylko komputer i komputer :) Na szczęście są jeszcze kreatywne mamy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieciom trzeba w dzisiejszych czasach pokazywać rożne formy spędzania wolnego czasu, a komputer też jest jedną z nich - od tego nie uciekniemy ;-)

      Usuń
  10. Niesamowicie cieszy mnie wiadomość, że dzisiaj dzieciaki też potrafią bawić się tak, jak my lata temu! Czasami nie można oprzeć się wrażeniu, że dzisiejsze technologie wyparły boisko i trzepak, prawda? Szkoła... To naprawdę trudny wybór; najważniejsze, żeby synek czuł się w niej dobrze - powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że potrafią, trzeba im dać tylko taką możliwość. My rodzice wiele możemy, szczególnie na początku, gdy dzieci są małe.

      Usuń

Dziękuję :-)

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails