W niedzielę wybraliśmy się z dzieciakami do cyrku. Ulotki reklamowe w przedszkolu zrobiły swoje ;-) Ja sama raczej jestem sceptycznie nastawiona do tego typu atrakcji, ale nie mieliśmy nic lepszego do roboty, a dzieciaki bardzo chciały :-) Oskarek zapytał "Kiedy idziemy do cyku?" ;-) To poszliśmy :-)
Ze swojego dzieciństwa pamiętam dwie wizyty w cyrku, pierwsza była bardzo fajna, ale druga była traumatycznym przeżyciem. Nie mogłam patrzeć jak męczyli tam te biedne zwierzęta :-( Zawsze byłam wrażliwa na los zwierząt i dosłownie płakałam wtedy... Na szczęście teraz nie było jakichś drastycznych scen z udziałem zwierząt, za to dość ciekawe pokazy artystyczne i wygłupy klauna :-) I też to najbardziej podobało się moim chłopakom :-)
ja też jakoś nie darzyłam sympatią cyrków, ale latem dostaliśmy bilety na ten co Wy i byłam pod wrażeniem występów akrobatycznych, a przy tych bez zabezpieczeń serce w gardle...
OdpowiedzUsuńTo było ostatnie przedstawienie w tym roku i właśnie Pan Zalewski mówił, że cyrk dał 300 spektakli w różnych miastach :-) Popisy akrobatyczne były "the best" :-)
Usuńmoja pierwsza traumatyczna przygoda z cyrkiem miala miejsce jak bylam dzieckiem
OdpowiedzUsuńzobaczylam klauna i wpadlam w szal
podobno wylam jak opetana :P
No to ładnie ;-)
UsuńRodzice zabrali mnie jak miałam 4 lata - mama do dziś się śmieje, że nudno musiało być, bo niemal cały występ przespałam :)
OdpowiedzUsuńMoi pod koniec też już troszkę się nudzili :-o
UsuńA ja jeszcze nigdy w życiu nie byłam w cyrku :o Nikodem jeszcze też nie był... Na pewno kiedyś się wybierzemy :)
OdpowiedzUsuńWarto dziecku pokazać coś innego :-)
UsuńTeż się zastanawiałam, jak zareagowałabym na taką prośbę dziecka. Nie mam wspomnień z wizyty w cyrku z dzieciństwa, ale gdy słyszę "cyrk", to przed oczami mam tresurę zwierząt. Ale może nie ma co przelewać na dzieci swoich uprzedzeń...
OdpowiedzUsuńRaz można się z dzieckiem przejść, a ten cyrk w którym my byliśmy mogę z ręką na sercu polecić dla dzieci :-)
UsuńCieszę się że tym razem było lepiej w cyrku :-) Dzięki temumoze znów kiedyś pójdziecie. Fajne zdjęcia zrobiłaś :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zobaczymy... czy nadarzy się okazja :-) Dziękuję :-)
Usuńzagranica odpada
OdpowiedzUsuńnie znam żadnego języka
nie w moim przypadku
Usuńjestem odporna na wiedzę :P
Rozumiem ;-)
UsuńU nas może za kilka lat, niestety takie wizyty są drogie, ja jakoś z dzieciństwa nie przypominam sobie wizyty w cyrku. Fotki extra.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście nie należą do tanich, ale u nas dzieci do lat 10 miały wstęp za darmo, płaciliśmy tylko my dorośli :-)
UsuńCyrk Zalewski często bywa u mnie w mieście. Ale jeszcze nigdy nie byłam. chodziła jako dziecko z rodzicami i było to niezwykle ekscytujące. A jak już obstawiali arenę kratami, to w ogóle czad.
OdpowiedzUsuńTeraz mam mieszane uczucia. Z jednej strony akrobaci, z drugiej - zwierzaki. Ech. Kiedyś w lutym wyglądam przez okno, a tam środkiem osiedla paraduje cyrkowy słoń jako żywa reklama. Jak on się biedny musiał czuć! Naprawdę wyglądał na słonia w głębokiej depresji...
Moim dzieciakom jakoś zwierzaki nie przypadły do gustu, a cieszyli się, że je zobaczą bardzo.
UsuńJa czasem mam nawet problem z oglądaniem zwierząt w Zoo, może trochę przewrażliwiona jestem, ale tak mam :-o
Byłam tylko raz w cyrku, jako małe dziecko, zapamiętałam tylko klauny, o reszcie chciałam zapomnieć.
OdpowiedzUsuńTeż nie mogę patrzeć na dręczone zwierzęta, ale takie popisy akrobacji mogą być ;-)
Takie akrobacje na krawędzi budzą podziw :-))
Usuńmatko, ja ostatnio w cyrku byłam 100 lat temu chyba :)
OdpowiedzUsuńPewnie w dzieciństwie :-) Bo dorosłych ludzi to cyrk chyba nie bardzo pociąga :-o Chociaż pewnie wszędzie można znaleźć fascynatów :-)
Usuń