Zainspirowana pomysłem Piegowatej, postanowiłam, że i my w podobny sposób dokarmimy ptaszki. Pomyślałam, że może uda nam się w ten sposób je zwabić, bo na nasze 5 piętro zaglądają nie za często :-o
Międzyczasie gdy jedzonka się "robiły" dosypaliśmy z chłopakami ziaren do naszego karmnika. I dosłownie za jakieś 15 minut zjawił się u nas mały wróbelek. Zdjęcie robiłam przez okno i akurat złapałam go gdy przygotowywał się do odlotu :-( Zaryzykowałam i powoli otworzyłam drzwi balkonowe, ale w tym momencie odleciał.
Jak tytuł posta wskazuje zabraliśmy się do poświątecznych porządków. Kalendarz adwentowy został zdemontowany, choinka wyniesiona. Trafił się nam wyjątkowo trudny egzemplarz, obawiam się, że jeszcze długo będę w domu natrafiała na igły po tej choince :-o Już jak wróciliśmy w Nowy Rok do domu jej widok wołał o pomstę do nieba ;-P
Dzisiaj żeby rozruszać "stare" kości wybrałam się z Oskarkiem na zajęcia aikido. Chodzimy na zajęcia, na których rodzic ćwiczy z dzieckiem. Z założenia ćwiczy dziecko, ale rodzic czasem też może, żeby posłużyć dziecku za dobry przykład :-) Obawiam się, że jutro będę miała zakwasy, a i tak wielu ćwiczeń nie udało mi się wykonać - za słabe mam mięśnie. Coś trzeba z tym zrobić tak nie może być ;-P
Do tego dość, że będę miała zakwasy to jeszcze bolące kolano. Aż boję się jutrzejszego ranka ;-P
A z tym kolanem to było tak.... Wybrałam się dziś po południu z chłopakami na nasz osiedlowy plac zabaw. Starsi chłopcy rozpoczęli wspinaczki na zjeżdżalnię, bardzo angażując się w zabawę, ja natomiast chodziłam za małym Wiktorkiem, który doskonalił chodzenie w zimowych butach :-) W pewnym momencie podszedł do mnie Oskarek i poprosił żebym go goniła, na co ja z ochotą się zgodziłam coby nie stać i nie marznąć. Niestety moje bieganie z Oskarkiem zakończyło się moim upadkiem na chodnik. Podczas biegu stanęłam sobie na sznurówkę i nagle świat zaczął biec w zwolnionym tempie... widziałam siebie w czasie lotu i z przerażeniem myślałam, że nic mnie już nie uratuje i wyląduje na chodniku jak długa :D I tak też się stało :-)) Obrażenia: obdarte ręce i stłuczone dwa kolana, z czego jedno boli najbardziej - siniak będzie jak stąd do Ameryki ;-) A to jeszcze nie koniec sytuacji - międzyczasie przewrócił się też Wiktorek (na szczęście na miękką nawierzchnię) i leżał sobie tak na plecach w kombinezonie machając rączkami, nóżkami i płacząc. Doprawdy komiczny to musiał być widok. Jeżeli któryś z sąsiadów to widział, to miał niezły ubaw ;-))
Miłej niedzieli :-)
P.S. Jutro może lepiej coś poczytam i posiedzę na tyłku w domu ;-P
Świetny pomysł z tymi jedzonkami dla ptaków :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny i do tego się sprawdził :-)
UsuńOpowieść zaczyna się spokojnie - dokarmianie ptaków, wróbelek...
OdpowiedzUsuńA kończy jak prawdziwa historia z dreszczykiem. A mówią, że ruch to zdrowie ;)
Gratuluję podjęcia wyzwania aikidowego!
Na to wychodzi, że nie zawsze ;P
UsuńSuper trener nam się trafił, niesamowicie kontaktowy człowiek i z podejściem do dzieci :-)
aikido dla chłopaków to super sprawa. My tez dokarmiamy ptaszki tylko sposób odpatrzyliśmy od Asi z bloga mamą i żoną być... :)
OdpowiedzUsuńTak bardzo fajna i przydatna :-) Sposobu Asi nie znam.
Usuńu nas nadal swieta... ae dobrze. jestem na etapie, że bardzo mi sie nie chce.... nic mi sie nie chce żeby byc szczerym:) rozbierane choinki to jedna z tych rzeczy:) choroby katary fuj fuj fuj... u nas karmnik stoi w magnoli. ale eraz pusty za cieplo, za ładnie na to by dokarmiac ptaki. musza sobie radzic. a aikiddo zazdrozcze. u mnie ame lale
OdpowiedzUsuńJa już musiałam ją posprzątać, bo po prostu straszyła ;-) I do tego za dużo miejsca zajmowała.
UsuńJa muszę moich chłopaków sportowo rozwijać i zapoznawać ze sportem, bo inaczej mi "chatę" rozniosą przecież ;P
Oj, biedna! Mam nadzieję że już mniej boli!
OdpowiedzUsuńMy posprzątaliśmy ozdoby i choinkę w sobotę :)
Przeżyłam ;-) Siniak jeszcze jest, ale po bólu ani śladu :-)
Usuńświetny pomysł na dokarmianie ptaków:) Trzymam kciuki za mniej niepożądanych przygód podczas ćwiczenia. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńhttp://alelarmo.blogspot.com/
Pomysł ściągnięty ;-) Dzięki :-)
UsuńFajne to Wasze dokarmianie. Chętnie bym zrobiła to samo ze swoimi dziewczynami...ale bałagan taki na balkonie...odpadam,bo na balkonie -3 a ja z gilami. Uśmiałam się, kiedy wyobraziłam sobie upadek :) Ściskam ♥
OdpowiedzUsuńU mnie też bałagan, ale po prostu go "olałam" ;-) Teraz szykuję się do kolejnych jedzonek, bo wszystkie poszły :-))
UsuńO! Mam nadzieję, ze do Was przylecą teraz ptaki :-) Nasze wyjadły trochę i jakoś dalej nie chcą ;) Ale może to przez to, że prawie same wróbelki przylatują do nas ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Zaczynają się zlatywać, mieliśmy dwie sikorki noi sporo wron - chyba wron ;-) Pozdrawiam ciepło :-)
UsuńSuper pomysł z tym dokarmianiem ptaszków. I co istotne - dla samego dziecka jest to jak najbardziej rozwijające.
OdpowiedzUsuńJuż mnie chłopcy proszą o jakieś zwierzątko domowe - waham się ;-)
Usuńjedzonko dla ptaszkow wyglada bardzo fajnie
OdpowiedzUsuńciekawy pomysl
ja tez dokarmiam, skubane sie tak przyzwyczaily ze nawet jak sniegu nie ma to sie jedzonka domagaja :P
http://historie-prawdziwe-dziwne-smieszne.blogspot.com/
Ptakom też się podobają, bo wszystko już wyjadły :-)
UsuńAmazing work! I will have to check more about the artist! Thanks for the article!
OdpowiedzUsuńI am a graphics designer and I am working on photoshop Clipping Path & my company is providing Clipping Path Service , Visit My Website Now :)