17 lutego 2013

Pozytywne zmiany

Po raz trzeci rodziłam w tym samym szpitalu w Warszawie. Pierwszy raz dlatego, że tam pracowała moja lekarka prowadząca ciążę, drugi raz dlatego, że znałam już miejsce i czułam się w nim w miarę bezpiecznie, a trzeci raz połączenie dwóch poprzednich powodów :-) Od porodu drugiego syna minęło dokładnie trzy lata i w przeciągu tych trzech lat sporo zmieniło się na plus. 

Przede wszystkim doświadczyłam prawdziwego kontaktu "skóra do skóry". Pierwsze dziecko dostałam dosłownie na sekundę, potem zaraz je zabrali do badania i zawinęli w pieluszki tetrowe i  kocyk, drugi synek od razu trafił do badania i też został owinięty kocykiem i pieluszkami, zaś trzeci syn trafił na mój brzuch na "bite" dwie godziny. Położna założyła mu tylko czapeczkę i przykryła pieluszkami i kocykiem. W pierwszym momencie byliśmy z mężem w szoku, dlaczego oni nie badają naszego dziecka i czy na pewno wszystko jest ok. Dziś wiem, że wszystko było ok :-) Synek spał sobie słodko na moim brzuchu, spokojnie ssał pierś. Miałam czas na patrzenie jak szuka brodawki i ją znajduje. I czas na zachwyt jak pięknie to wszystko Natura wymyśliła :-)

Doświadczyłam również zdecydowane lepszej obsługi na oddziale położniczym niż poprzednio. Położne bardziej interesowały się jak nam idzie karmienie, zjawiła się nawet u nas doradczyni laktacyjna, tak sama z siebie. Obchody lekarskie też wspominam bardzo dobrze, neontolodzy i ginekolodzy - wszyscy mili i pozytywnie nastawieni. Tacy ludzcy. Gdy wspominam moje dwa wcześniejsze pobyty w szpitalu to nie wyglądało to wszystko tak kolorowo. Albo teraz trafiłam na inną, "lepszą" kadrę medyczną?

Wiem jak bardzo kobiecie po porodzie obolałej, zmęczonej, nie wyspanej potrzebna jest życzliwość, uśmiech i pogłaskanie po dłoni :-) I ja to dostałam. I zaświadczam, że jest to możliwe nawet w publicznym szpitalu :-o A w ostatnim dniu mojego pobytu w szpitalu mnie też udało się pomóc dziewczynie, która miała problemy z karmieniem piersią. Oddałam jej nakładki silikonowe (na mnie były za duże) i od razu jej dziecko zassało pierś i mogła cieszyć się karmieniem :-) Podziękowała mi słowami "Życie mi Pani uratowała. Dziękuję." Gdy daje się dobro to ono powraca i krąży sobie tak pomiędzy ludźmi :-)

Powoli, powoli, ale ważne, że zmiany się dokonują. Myślę, że to w sporej części zasługa tej oto fundacji: Rodzić po ludzku.

Szpitalna rzeczywistość ;-)

I w ogóle miałam bardzo szczęśliwy poród, ale o tym innym razem... cdn. :-)

29 komentarzy:

  1. Świetnie że byłaś zadowolona ze szpitala bo to najważniejsze, żeby nam było dobrze w tej bardzo ważnej chwili w naszym życiu:) P.S.Zazdroszczę wszystkim dziewczyną tego momentu pierwszego przytulenia swojej pociechy ja tak mnie miałam :( może dlatego że miałam dwie cesarki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam artykuł: http://koralowamama.blogspot.com/2013/02/agodne-cesarskie-ciecie.html - ale pewnie jeszcze daleka droga do tego w naszych szpitalach :-o

      Usuń
    2. Dziękuję za linka :)

      Usuń
  2. Bardzo podobne odczucia mam z pobytu w szpiatu po porodzie.Rodziłam w Irlandii.Zatkało mnie jak rano wchodzi miła pani do mojej sali i pyta "Na co masz ochotę do jedzenie moja droga?!Jajecznica z grzankami,czy kanapki??I tak samo obiadrybka czy mięsko,a moze salatka??

    10 minut po porodzie zachciało mi się jesć(była godzina po 20 grubo)Przyniesli mi grzanki,dżem,herbatkę i sok pomarańczowy :)

    chyba mnie natknęłas do posta.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to aż takich luksusów jednak nie miałam ;-) Jedzenie było.... jakby to powiedzieć... mało go było, a o 17.00 kolacja i potem nic. Dobrze, że mąż z domowymi obiadkami przyjeżdżał :-))
      Jedyne co się poprawiło to to, że pytali się czy człowiek już zjadł czy jeszcze nie - bo podczas poprzednich dwóch moich pobytów w szpitalu, po prostu Panie zabierały tace z posiłkami nie zważając na to czy ktoś zjadł czy nie :-(

      Usuń
  3. szczęście że zmiany na lepsze, ja nie miałam takiej możliwości jak Ty, ale ja też od razu ze szpitala nie wychodziłam w standardowym czasie, więc pewnie dlatego ;), mieć, czuć Maluszka tuż po porodzie, kiedy oboje tego najbardziej potrzebujecie - niezapomniane ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to zdecydowanie niezapomniane uczucie :-) I ważne żeby móc je przeżywać :-)

      Usuń
  4. Super, że coraz częściej można czytać o pozytywnych zmianach w szpitalach położniczych i że Ciebie to spotkało :-)

    Maciejka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byle do przodu :-) Ja odczułam te zmiany wyjątkowo... aż sama nie mogę uwierzyć, że to mnie spotkało :-)

      Usuń
  5. Świetnie że jestes zadowolona i miałas godną opiekę, a jeszcze cudowniejsze jest to że mogłas komus pomóc, aż się buzia smieje, niestety do mojego szpitala takie zmiany jeszcze nie zawitały, pomoc w karmieniu była taka sobie, po porodzie nie dostałam córci do siebie, od razu ja zabrali mimo ze było wszystko ok, co prawda miałam cięcie, ale wiem że wtedy tez jest szansa żeby mieć kontakt skóra do skóry. Prawda jest taka że szpuital w mojej mejscowości jest piękny czysty wyremontowany, nowoczesny, ale kadra jest z przed 30 lat, wypaleni zawodowo, znieczuleni na wszystko ludzie :( i to jest przykre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znieczulica kadry medycznej to coś najgorszego :-( Najważniejsze jest to jakimi ludźmi są lekarze - a często zapominają o tym, że służą ludziom. Często czują się lepsi jeden od drugiego, od pielęgniarki, a co dopiero od człowieka w potrzebie.

      Usuń
  6. super, że mieliście takie cudowne traktowanie w spzitalu to bardzo ważne i na pewno bardzo pomaga kobiecie w jej stanie emocjonalnym.
    Buziole... czekamy na opis porodu:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam na sali z trzema innymi dziewczynami i chyba każda uroniła łzę - ech te hormony ;-) Fajnie powiedziała jedna położna tłumacząc nam dlaczego mamy wypijać 3 litry wody dziennie: ma starczyć na mleko, pot, siusiu i łzy w trzeciej dobie po porodzie :-)

      Usuń
  7. Twój post jest mimo wszystko jednym z niewielu pozytywnych jakie czytam nt. służby zdrowia - a zwłaszcza oddziałów położniczych. Tym bardziej cieszy, że coś się zmienia na lepsze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rodziłam w szpitalu położniczym-specjalistycznym. Przypuszczam, że na zwykłych oddziałach położniczych w szpitalach bywa różnie. Ale jak pisałam nawet w moim specjalistycznym szpitalu jeszcze trzy lata temu było zdecydowanie gorzej.

      Usuń
  8. zazdrościć takich wspomnień i takich doświadczeń...

    OdpowiedzUsuń
  9. Super wspomnienie :) Wprawdzie miałam CC ale też pierwszą czynnością byli przystawienie Dziewczyn do piersi :))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama jeszcze czasem nie wierzę w to wspomnienie ;-)

      Usuń
  10. Ja swoje dwa porody wspominam bardzo dobrze. Ale szpital był specjalistycznym położniczym i miałam świetną położną. A obaj chłopcy też jakoś szybko wyskoczyli na świat. :-) Ale to ważne, jak się wspomina porody...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może rodziłyśmy w tym samym szpitalu - bo ja też w specjalistycznym położniczym :-) Mój pierwszy i trzeci poród był dobrym wspomnieniem, natomiast drugi już trochę gorszym :-( Każdy poród może być inny, nie ma na to reguły.

      Usuń
  11. Dag, może to głupie, ale prawie się popłakałam czytając ten post. Ja swój poród i pobyt w szpitalu wspominam dość traumatycznie. Cieszę się, że coś się zmienia. Twoje słowa przywracają nadzieję.
    Jeżeli chodzi o powracające dobro, to jest to pewnik - niezaprzeczalnie;-)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja podczas pierwszego porodu miałam nieprzyjemne sytuacje związane z karmieniem piersią - ze strony położnych jak i lekarzy (lekarka spytała się mnie jak się czuję - ja powiedziałam, że generalnie ok tylko ma problemy z karmieniem na co ta lekarka "Niech Pani nie histeryzuje", po tych słowach to dopiero zaczęłam histeryzować ;-) Ech, szkoda gadać. Drugi poród był bardzo ciężki sam w sobie. A przy trzecim jakoś wszystko ładnie się poukładało, bez większych traumatycznych przeżyć :-o

      Usuń
  12. dag, jesteś bogatsza o piękne doświadczenie porodu/ów :-)

    Chciałabym, żeby Rodzić po ludzku rozprzestrzeniło się w całej Polsce i było normą w każdym szpitalu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To trzecie wspomnienie porodu jest najpiękniejsze, choć przy pierwszym i drugim też w zasadzie nie mogę aż tak bardzo narzekać.

      Ja też bym sobie tego życzyła i to bardzo.

      Usuń
  13. :-) Może to był ten sam szpital? (na ulicy, która zaczyna się "K"? ;-))
    W każdym razie ja oba porody wspominam jako najcudniejsze życiowe wydarzenia. Pierwszy odbył się w małym, powiatowym szpitalu i było jak w rodzinie, położne mówiły do mnie po imieniu (za pozwoleniem), a lekarz cykał zdjęcia naszym aparatem. Nigdy tego nie zapomnę. :-) Drugi - też super. W dużej warszawskiej klinice. Jurek leżał na mnie bite dwie godziny, a i potem ani razu nikt mi go zabrał z oczu. I było bardzo miło.
    Świat się ucywilizował. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ten sam :-) Szczęściara z Ciebie :-))
      Coraz więcej pozytywnych wspomnień z porodu można usłyszeć, choć jest jeszcze wiele kobiet, które o tym "koszmarze" chciałyby jak najszybciej zapomnieć :-(

      Usuń
  14. nie mam doswiadczenia w tej dziedzinie wiec niewiele moge sie wypowiedziec ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś będziesz miała doświadczenie, to wtedy ja się wypowiem ;-)

      Usuń

Dziękuję :-)

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails