Dwa posty wcześniej pisałam o tym, że wybieramy się na 5 dniowy urlop. Już dawno jesteśmy po tym urlopie :D Piszę tego posta - relację już chyba ponad 2 tygodnie :-P Zatem od początku...
Znajomy zaproponował nam wypad na kajaki z dziećmi :-) Początkowo podchodziliśmy do tego z rezerwą, nasuwało się tysiące pytań i wątpliwości. Nie wszystkie nasze wątpliwości zostały rozwiane, pomimo to zdecydowaliśmy się pojechać. Ostatecznie znajomy przekonał nas tym, że w każdej chwili będziemy mogli przerwać spływ i wrócić do domu.
Cała nasza kajakowa drużyna liczyła 6 rodzin z dziećmi w wieku od roku do 7 lat. Pływaliśmy czółnami czyli trochę szerszymi i dłuższymi łodziami niż kajak, gdzie bez problemu mogła pomieścić się 4-osobowa rodzina, a wśród nas była nawet rodzina 5-osobowa i też dali radę :-) Pływaliśmy na Kaszubach na spokojnych wodach :-)
Choć wyprawa miała trwać 5 dni jednak pakowanie wcale nie było takie proste. Trzeba było pomyśleć o wielu sprawach :-o Ale udało się :-)
Po niemałym pobłądzeniu w końcu udało nam się dojechać do stacji wypadowej :-)
Pierwszy dzień w kajaku - zaczynamy naszą przygodę :-)
A tak wyglądał jeden z naszych biwaków :-)
Dzieci w kajaku radziły sobie tak:
A czas poza kajakiem dzieciaki spędzały tak:
Na koniec kajakowej opowieści troszkę kaszubskich krajobrazów:
To był naprawdę niezapomniany czas :-))) Choć było trochę męcząco, mąż namachał się wiosłem za wszystkie czasy, z braku dostępu do prysznica kąpaliśmy się w rzece, pogryzły nas troszkę komary, ale był to wspaniały czas :-) Czas bliskiego kontaktu z naturą, bez komórki i internetu. Bezcenny.
Z racji tego, że nad morze było bardzo niedaleko postanowiliśmy przedłużyć urlop o 3 dni spędzając go właśnie nad Bałtykiem. Przez cały pierwszy dzień padał deszcz co nie było w sumie takie złe, bo wszyscy zgodnie odsypialiśmy wyprawę kajakową :-) Drugą przyjemnością po spaniu tego dnia było jedzenie gofrów z bitą śmietaną i owocami :-)
Za to drugi dzień przywitał nas słońcem i ruszyliśmy na plażę :
W drodze powrotnej do domu wpadliśmy do Gdyńskiego Akwarium:
Starszy synek przywiózł znad morza nowe słowo: "statek" bądź "tatek". Podróże jednak kształcą :-))
Planujemy we wrześniu 3dniową wyprawę kajakami Biebrzą. Za sobą mamy tylko całodzienne kajakowanie z 3 latka i 2 latką. Ci co mówią, ze gdzieś tam nie pojechali, bo mają za małe dziecko powinni jednak spróbować pojechać. Zabawa przednia, o czym piszesz w poście.
OdpowiedzUsuńSuper wyjazd! Ja jeszcze nie byłam z dziećmi na kajakach ani nie spałam w namiocie, więc dla mnie to chwilowo ekstremalna wyprawa :) poza tym nie wiem co wtedy zrobić z psem :( więc zazdroszczę :) Kaszuby wspaniałe. A Gdyńksie akwarium znamy i uwielbiamy :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAle fajnie! Ja nie czuje się pewnie w kajaku, chyba bym się bała. Zdjęcia przepiękne. :-)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Wam takich wypadów. My to takie mruki domowe jesteśmy.
OdpowiedzUsuń;)kajaki super ;) ale te namioty... nie przeżyłabym :)
OdpowiedzUsuńUdanego pobytu w Grecji :)
Wow! Jestem pod wrażeniem. Super pomysł, super miejsca - kocham Kaszuby. No i oczywiście podziwiam - jak Wy to zrobiliście, że oni nie wpadli do wody - patrząc na moich wydaje mi się to niemożliwe.
OdpowiedzUsuńMaciejka
Uśmiałam się z tego nocnika na kajaku. Nawet pod kolor!
OdpowiedzUsuńAga
nocnik w kajaku rzadzi!
OdpowiedzUsuńnieznosze pakowania, wiec wiem ze spakowanie nawet na 5 dni ale za to glownie dzieci to nie lada wyzwanie, ale samego wypadu zazdroszcze, nigdy nie bylam na splywie i pewnie nie bede , bo dookla mnie chetnych na cos takiego brak niestety :(
Ale super! Tak Was zazdroszczę! Wspaniała sprawa takie rodzinne pływanie!
OdpowiedzUsuńwspaniałe wakacje :)
OdpowiedzUsuńZ taką naturalną lekkością organizujecie sobie i dzieciom czas, że tylko pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńJesteście super!!!
Monika - mam nadzieję, że zdasz relację z Waszej wyprawy na kajaki na blogu :-) Różni są ludzie, rozumiem tych, którzy nie śpieszą się do wypraw z małymi dziećmi, a wolą z nimi czas spędzać stacjonarnie. Najważniejsze to słuchać siebie i swoich dzieci i postępować zgodnie ze sobą, ze swoją naturą :-)
OdpowiedzUsuńGosia - tak pies może być problemem ;-)) Choć mijaliśmy kajak, w którym znajdował się pies (i to dość sporych rozmiarów), ale dzieci już na kajaku nie było :D Nie spałaś nigdy w namiocie, nawet gdy nie miałaś jeszcze dzieci? Jeżeli tak to w następne wakacje musisz spróbować :-)))
Dragonfly - ja też się bałam, ale przełamałam strach :-) Było warto :-)
Goja - ja gdybym nie była tym kim jestem, byłabym podróżnikiem :-)
Mała Mi - na Mazurach jest bardzo fajna infrastruktura i można spać w domkach - a więc zachęcam :-) Bory Tucholskie pod tym względem są gorsze i namiot był niezbędny :-o
Maciejko - wiesz, gdy wyruszaliśmy to było moja główne zmartwienie, co będzie jak mi chłopaki powpadają do wody itp. Jednak dzieci naprawdę są niesamowite i szybko łapią o co chodzi, czują chyba instynktownie, że pewnych granic się nie przekracza. Bardzo szybko zaakceptowali nasz dzień: pływanie, postój, pływanie, postój, pływanie, nocleg. Chyba trzeciego dnia rano starszy synek powiedział, że chce już płynąć i że kajak to jego dom :-)))
Aga - taaa… nasz nocnik był zdecydowanie największy i bardzo rzucał się w oczy ;-)) Znajomi bardziej doświadczeni mieli małe, składane, turystyczne nocniki :-)
Kaffiarka - Yea…! :-) Kiedyś wygooglałam spływy kajakowe albo w Szwecji albo w Norwegii - widoki przepiękne :-)
piegowata - Dzięki, jestem dumna z mojej rodzinki, że daliśmy radę :-) Za rok, dwa możecie spróbować jak dzieci już trochę podrosną. Jak pisałam, w każdej chwili taki spływ można przerwać :-o
Essi - dzięki :-)
Bea - dziękuję za komplementy Beo :-) Różnie to bywa z tą lekkością, ale staramy się ;-))