Aaa!.... jest 2 listopada, a ja o wakacjach i lecie. Cóż... doba nie ma tylu godzin ile bym chciała, a do tego wieczorami od jakiegoś czasu padam jak mucha ;-) Dzisiaj siłą woli nie zasnęłam razem z dziećmi, bo chciałam w końcu skrobnąć tu kilka zdań (zdjęcia jakimś cudem udało mi się wybrać i przygotować kilka dni wcześniej :-o)
Gdy dzieci odprowadzę do placówek edukacyjno-opiekuńczych zajmuję się intensywnym szukaniem pracy i pomysłu na siebie, na swoje życie zawodowe. Z jednej strony mam wrażenie, że nic się nie dzieje, a z drugiej, że małymi kroczkami jednak gdzieś to mnie wszystko doprowadzi. Dzisiaj moja uwaga skupia się głownie na tym i wierzę w to, że kto szuka ten znajduje :-) Poza tym oczywiście muszę ogarnąć dom, ugotować obiad i takie tam obowiązki Matki Polki ;-) Po przybyciu z dziećmi do domu staram się maksymalnie czas poświecić im, bo widzę, że tego potrzebują. U najstarszego syna obecnie najwięcej się dzieje i mam nadzieję niedługo to spisać ku pamięci :-)
Szukam zatem pracy bądź biznesu, który pozwoli mi pracować od 7.00 do 15.00, abym w przyzwoitych godzinach mogła odbierać dzieci ze szkoły, przedszkola i żłobka i do tego nie zarabiać najniższej krajowej tylko czy to realne? Mimo wszystko wierzę, że tak :-)
A tym czasem u dziadków na wakacjach było tak:
Jak można się domyślić motorek Dziadka do koszenia trawy był hitem :-) Szczególnie dla Wiktorka, najchętniej jeździłby na nim cały czas :-)
U dziadków spędziłam z dzieciakami trzy tygodnie i to byłoby na tyle. Dziakowie już byli lekko wykończeni ;-)
Zrobiliśmy powtórkę z Majówkowego puszczania lampionów, chłopcy zachwyceni, choć komary atakowały wtedy bardzo :-o
Chłopcy próbowali swoich sił w tenisie - jednym z ulubionych sportów Dziadka :-) Jednak przygoda ta szybko się zakończyła, bo Dziadek niestety nie ma cierpliwości do nauki innych - a jak wiadomo dzieciaki od razu to wyczuły i też szybko się zniechęciły.
A teraz trochę chmurek, krajobrazów i kwiatuszków :-)
Możliwe, że to ostatnie takie wakacje, które spędzam całkowicie z dziećmi. Jeżeli zacznę pracę to chłopcy pewnie kolejne wakacje spędzą u dziadków sami. Z jednej strony szkoda mi tego czasu (bardzo go lubiłam), a z drugiej idzie nowe, którego bardzo chcę i potrzebuję :-)